Przyszła wena, ale nie ta;). Ale nie ma co wybrzydzać, dobra i taka. Zaczęło się od tego, że jeszcze przed świętami kupiłam wędzone tofu. Zamysł miałam taki, że znajdę super przepis na sałatkę w necie i błysnę nowością na świątecznym stole. Nic z tego nie wyszło. Przepisu ciekawego nie znalazłam, przyznam, nie starałam się zbytnio.
Serek w lodówce patrzył na mnie z wyrzutem, ilekroć ją otwierałam.
Rano pomyślałam, że zjadłabym jakąś zdrową sałatkę do śniadania. I poszło. To znaczy poszłam do ogrodu i zaczęłam zrywać zieloności: szczypior, rzodkiewkę,pokrzywę, pietruszkę..Dodałam jeszcze kilka składników i wyszła pyszna sałatka!
Sałatka majowa nr 1 (może będą następne)
- młoda pokrzywa
- 4-5 rzodkiewek z liśćmi (koniecznie!)
- szczypiorek
- zielona pietruszka
- suszone pomidory
- tofu grilowane
- oliwa z oliwek (dałam z pomidorów suszonych)
- sok z cytryny
Do sałatki chleb z pasztetem wegańskim zrobiony przez córę :).