Z braku czasu, może chęci, a przede wszystkim z braku nowych robótek była dłuuuga cisza. Ostatnio coś jednak się ruszyło na drutach. Ciepły kocyk z owczej wełny, takiej całkiem naturalnej, nie farbowanej. Kupiłam ją lata temu w Zakopanym od gaździny. Jej urok (jak dla mnie) tkwi w nierównym splocie. Zużyłam ok. 50 dag wełny.Wzór z głowy. Oj, jak on grzeje i ...gryzie :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz